Cóż było robić? Przecież nie będę kupować sobie kapci co tydzień :D.
Nożyczki, nici i maszyna poszły w ruch i efekt wyszedł taki:
i środek:
A tutaj wersja pierwotna i późniejsze efekty. Podeszwy gumowe zostały, a między uszytego kapcia a podeszwę wszyłam cienką gąbkę (też jakaś z odzysku - już nie pamiętam z czego ;).
Teraz tylko czekam, co się pierwsze zużyje - moje szycie czy podeszwy ;).
Dziękuję wszystkim pięknie za komentarze pod poprzednimi postami i za odwiedziny.
Miłego dnia życzę :).